O tym, jak HANGAR wygląda obecnie, zadecydowało wiele wydarzeń w przeszłości. Przyjrzyj się bliżej historii miejsca, obok którego znajdują się nasze inwestycje i które również dziś tętni życiem!
Początki HANGARU sięgają lat 20 ubiegłego stulecia i jak można się dowiedzieć z naszego wcześniejszego artykułu , pierwsze dziesięciolecie prosperowania tego historycznego miejsca było naprawdę obiecujące. Swoje lata świetności przypadały lotnisku w różnym czasie i o tym postaramy się dzisiaj opowiedzieć więcej. Poznaj HANGAR z perspektywy lat…
Lata 40.
Walki toczone na tym terenie w czasie II Wojny Światowej nie miały tak znacznego wpływu na lotnisko, jak działania wycofujących się niemieckich i napływających radzieckich żołnierzy. Zdemolowano niektóre budynki, a wiele cennych urządzeń zostało wówczas wymontowanych lub całkowicie zdewastowanych. Po zakończeniu wojny, jako że wartość lotniska w tamtym czasie sięgała setek milionów złotych, zdecydowano się na jego jak najszybsze zabezpieczenie i uruchomienie pierwszych lotów. Owe przedsięwzięcie wiązało się z dużymi nakładami finansowymi i jak się później okazało, inwestycja nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Dlaczego? W1946r. z portu lotniczego Szczecin-Dąbie skorzystało tylko 4000 pasażerów, odprawiono i przyjęto 8 ton towarów. Dla porównania, szczytowym okresie dla ruchu pasażerskiego w 1970r. odprawiono 103 000 osób wyłącznie w ruchu krajowym, a maksimum przewozu towarów uzyskano w 1973 r. (570ton *). Po II Wojnie Światowej Szczecin został przejęty przez władze polskie. Rozpoczęto porządkowanie i sprzątanie miasta, między innymi obiektów portowych. Władze podzieliły HANGAR oraz pozostałe tereny lotniska na dwie niezależne części – lotnisko lądowe, które zostało przejęte przez szczeciński aeroklub i współużytkowane komunikacyjnie przez PLL LOT do lat 60 oraz lotnisko wodne. Dużym problem okazała się jednak po wojnie odległość jaka dzieliła centrum Szczecina od lotniska. Trasa wydłużyła się z 8 km do 42 km na skutek zniszczeń jakim uległy mosty na Odrze (np. aby dojechać na ul. Przestrzenną należało kierować się na trasę objazdową, korzystając z tymczasowego mostu pontonowego). Niestety z uwagi na rozwój lotnictwa (coraz cięższe samoloty) i trawiastość lotniska, transport pasażerski przeniesiono do Goleniowa, a lotnisko w Dąbiu nabrało odtąd charakteru rekreacyjno-sportowego. Wodny obszar lotniska wraz z całą infrastrukturą stanął natomiast w cieniu pozostałych niesprawności całego portu lotniczego i przez wiele lat stanowił tereny opustoszałe. HANGAR służył wówczas za magazyn wojskowy, a cały teren byłego lotniska wodnego kontrolowały Wojska Obrony Terytorialnej.
Lata 50.
W 1950r. powstała organizacja paramilitarna, Liga Przyjaciół Żołnierza, która na terenach lotniska dla wodnopłatów założyła Ośrodek Wodny LPŻ specjalizujący się w szkoleniach żeglarzy. Ośrodek prowadził także warsztaty szkutnicze, zajmował się drobnymi naprawami i remontami oraz budową kajaków, szalup i małych jachtów.
Z czasem udało się zbudować prototyp morskiego jachtu Conrad II, a pozaseryjnymi jachtami Conrad II w Warsztatach LPŻ powstały również jachty typu TOM – „Polonia”, „Kacper” i „Wielkopolska”. Należy jednak pamiętać, że wszelkie działania prowadzone w Hangarze były mocno ograniczone. Co to oznaczało w praktyce? Liga kontrolowała całe życie żeglarskie do1962r., a ludzie związani z żeglarstwem, szkutnicy czy szkoleniowcy pozostawali pod czujnym okiem Służby Bezpieczeństwa. Mogli oni pływać żaglowcami, ale ze względu na zamknięte granice państwa pływanie ograniczało się do jeziora Dąbie i Zalewu Szczecińskiego(wypływanie na szerokie wody Bałtyku było właściwie zarezerwowane tylko dla jednostek Ligi Przyjaciół Żołnierza).
Lata 60.
Lata 60. to czas rozbudowy gospodarki morskiej i liberalizacji życia politycznego w Polsce. To czas budowy statków i okrętów w Stoczni Szczecińskiej, pierwszych rejsów poza Bałtyk, większej otwartości portu i dostępności szlaków żeglugowych poza Bałtykiem. I tak chociażbyw1962 r. ukończono budowę jachtu Hermes II,na którym czterech szczecińskich żeglarzy: kapitan Bogdan Dacko, Jerzy Szałajko, szkutnik Zbigniew Pawlak i Jerzy Szałjka wyruszyło na pierwszą po wojnie transatlantycką wyprawę zakończoną sukcesem. Rozpoczęła się te rozwijać wymiana handlowa. Hangar stał się wówczas filią oraz jedną z głównych hal produkcyjnych i naprawczych stoczni jachtowych. Od tej pory Warsztaty Szkutnicze LPŻ w Dąbiu stały się kolejnym odziałem Szczecińskiej Stoczni Jachtowej, podlegającej Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej. Nowy oddział zajmował się produkcją jachtów typu Vega, która była rozwinięciem konstrukcji jachtu Conrad II (Vegi w Dąbiu produkowane były do roku 1968). Ciekawym jest też fakt, że Szczecińska Stocznia Jachtowa opuściła teren podawnym lotnisku wodnym do roku 1970, kończąc w tym miejscu produkcję jachtów na tak dużą skalę.
Lata 70.
W latach70. tereny byłego lotniska wodnego bardzo się zmieniły – ni ewielu pamiętało, że zaledwie 43 lata wcześniej startowały i lądowały tutaj wodnopłaty. Na stałe zagościły tu jachty, które cieszą oczy do dziś. Na przekazanych Stoczni Szczecińskiej im. A. Warskiego terenach utworzono Ośrodek Sportów Wodnych, gdzie w sezonie zimowym w Hangarze trzymano jachty. Kiedy jachty i żaglówki były na wodzie, Hangar nie stał pusty – odbywały się w nim różnego rodzaju imprezy sportowe, taneczne i kulturalne. Pobliskie przystanie żeglarskie przeżywały swój rozkwit, a przez te tereny przewinęło się wiele wspaniałych nazwisk i jachtów.
Lata 80.–90.
Stan wojenny w Polsce wstrzymał rozwój życia żeglarskiego. Kiedyz zamknięto granice państwa ,wstrzymana została także produkcja jachtów, a te przycumowane w Hangarze kontrolowane były przez Wojska Ochrony Pogranicza. Taka sytuacja miała miejsce do1989 r., kiedy to zmienił się stosunek władz do własności prywatnej. Przekształcenia ustrojowe w państwie miały ogromny wpływ na rynek i rozwój także sportów wodnych. Na nowo zostały powołane jednostki i organizacja Yacht Klubu. I tak, 9 stycznia 1993 r., powstał Yacht Klub Polski Szczecin, co otworzyło nowy rozdział w historii żeglarstwa polskiego w Szczecinie, którym możemy cieszyć się do dziś!
* S. Koziarski, Przekształcenia…, s. 105; M. Mikulski, A. Glass, op. cit., s. 171, 221–224.